niedziela, 6 grudnia 2015

Prolog



           Kalifornia. Najbardziej zielony spośród 58 stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej rozciągajmy się między wybrzeżem Pacyfiku a górami Sierra Nevada. Będący najludniejszym i najbogatszym stanem, na którego terenie rosną liczące sobie prawie 4000 lat sosny długowieczne a i tak wszyscy będą kojarzyć go z Holywood.
I nie ma znaczenia, że jest tu wiele innych wspaniałych miejsc. Jak Santa Barbara, gdzie panuje cudowny klimat do tego stopnia, że niektórzy nazywają je mianem „amerykańskiej Riviery”. Oprócz tego w tym urokliwie położonym nad oceanem mieście swoją siedzibę ma jedna z fili University of California, gdzie przed trzema laty zaczynałam studia. Psychologia nie było moim wymarzonym kierunkiem ale z drugiej strony prawda jest tak, że nie wiedziałam co chcę robić w życiu. Ba! Ja nadal tego nie wiem i to mnie przeraża najbardziej.

Chociaż… do tej pory pamiętam jak mama pierwszy raz zabrała mnie na basen. To uczucie jakie ogarnęło mnie gdy pierwszy raz byłam w stanie samodzielnie przepłynąć kilka metrów było tak obezwładniające i uzależniające, że każdą możliwą chwilę spędzałam na obskurnej pływalni w Spring Hill na Florydzie, mieście gdzie się wychowałam.
Gdy miałam jakieś 10 lat, nie więcej, zauważył mnie trener, który twierdził iż podobno mam talent. Po żarliwej i długiej dyskusji z moimi rodzicami postanowiono, że przeniosę się do szkoły z internatem gdzie trenował najlepszą w hrabstwie Genesee drużynę pływacką. Oczywiście bałam się. Nowe miejsce, z dala od domu, kompletnie nieznani ludzie (poza mieszkającymi niedaleko dziadkami) i ta dziecięca niepewność czy ktoś mnie polubi. Lecz przede wszystkim cieszyłam się na czekające mnie nowe wyzwania. Rywalizację lubiłam od małego i choć na zawodach na które jeździliśmy plasowałam się w czołówce to wygrywałam raczej rzadko co po paru latach zaczęło mnie nie tyle zniechęcać co skutecznie studzić dotychczasowy zapał. Bez bicia przyznaję, że w pełni zasłużyłam na przyklejoną mi łatkę „zdolnego lenia”.

Na szczęście los wie kiedy dać nam przysłownego kopa i zmusić do działania. To było w przedostatniej klasie liceum gdy zdałam sobie sprawę ze swojego położenia. Uczyłam się w miarę dobrze jednak nie na tyle aby bez problemów dostać się na wymarzone studia. Pozostawało mi tylko zawalczyć o pełne stypendium sportowe. Zaczęłam pracować i trenować z takim wysiłkiem jak nigdy. Udało się. Jak kto było? Mieć  więcej szczęścia niż rozumu. I tak, wiele, wiele miesięcy później, na krótko przed uroczystym wręczeniem dyplomów przygotowuję z przyjaciółmi tradycyjną imprezę pożegnalną dla Gauchos czyli sportowej braci z mojego Uniwersytetu. Ja tej nazwy nie wymyślałam więc proszę się nie śmiać.

Więc jest pływanie, w którym nie  jestem taka najgorsza, tylko co z tego? Sportowa kariera, nawet tych najlepszych, trwa krótko a co potem?
- Znowu się spóźniłaś Ash!- dobrze nie weszłam na małą salę gimnastyczną a już przywitał mnie męski głos pełen pretensji.
-Przymknij się Bryan, trening mi się przeciągnął to raz- rzuciłam pod ścianę sportową torbę.- Dwa, tym zdrobnieniem mogą się zwracać tylko przyjaciele a ty zdecydowanie JUŻ do nich nie należysz
- Jesteś strasznie nieodpowiedzialna.- po wojskowemu ścięte blond włosy okalały poczerwieniałą z gniewu twarz.
- A ty upierdliwy, irytujący i… powiedz mi masz dużo czasu? Bo ja naprawdę mogę tak bez końca. Co zresztą przypomina mi dlaczego Cię rzuciłam.- gdy zostawiłam go samego pośród nieporozwieszanych dekoracji, był bardzo bliski wybuchu. Wyglądał niczym postać z kreskówki, której zaraz
- Wiesz, chłopak kiedyś nie wytrzyma i Ci przyłoży.- Margaret, niezbyt wysoka blondynka, już- praktycznie- absolwentka- weterynarii przerwała na chwilę rozwieszanie kolorowych serpentyn.

- Taki z niego damski bokser jak ze mnie primabalerina.- teatralnie przewróciłam oczami co wywołało u mojej przyjaciółki pobłażliwy uśmiech.- Trochę to mało stabilnie i bezpiecznie wygląda.- wskazałam na rusztowania przesunięte pod ścianę, których nie zdążono usunąć po ostatnim, nieplanowanym remoncie.
- Jeśli nikt po pijaku nie wpadnie na świetny pomysł- przy dwóch ostatnich słowach zrobiła w powietrzu cudzysłów- żeby się na nie powspinać to nikomu nic nie będzie.- stwierdziła jakby to było coś oczywistego i wróciła do przerwanego zajęcia.
Na sali, która ze względu na swoje skromne gabaryty była używana nader rzadko, panował spory ruch. Futboliści rozkładali stoły, które po przykryciu papierowym obrusem miały służyć za bufet, gimnastyczki razem z  koszykarzami wnosili napoje i przekąski różnej maści a siatkarze kolorowymi płachtami materiału próbowali zamaskować chyboczącą się pod ścianą metalową konstrukcję.
 Zazwyczaj wystarczała beczka piwa a jeden telefon później wiadomość o imprezie rozprzestrzeniała się ekspresowo pocztą pantoflową. Jak to jest, że teraz byliśmy w stanie zebrać się i zorganizować coś takiego. Ostatni raz coś takiego w życiu każdego z nas maiło miejsce przy okazji balu maturalnego, być może tutaj tkwił jakiś związek? Wtedy byliśmy beztroscy może i teraz chcieliśmy tak się poczuć? Po raz ostatni, u progu dorosłego życia.

- Ashley uważaj!- usłyszałam jak ktoś krzyczy przerażonym głosem. Nim zdążyłam się obrócić, żeby zorientować co takiego się stało, poczułam jak coś zwala mnie z nóg i swym ciężarem przygniata do ziemi. 

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

CZYTASZ? SKOMENTUJ!

Ha! Wróciłam! Po skończeniu historii Andrzeja i Martyny po głowie chodziło mi kilka pomysłów „ siatkarskich”i przez chwilę myślałam, że założę bloga z tzw. jedno partami. Jakoś tak się stało, że jeden z nich zaczął się za bardzo rozrastać i tak zrodziły się „Ślady na piasku”. Nie wiem jak to będzie, czy dokończę to opowiadanie ale musiałam przynajmniej je zacząć. Ashley, główną bohaterkę już znacie a tożsamość siatkarza… z tym musicie poczekać do pierwszego rozdziału.

Do usłyszenia,

Artis

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek z deszczykiem grozy... nice:)
    Ciekawam jaki siatkarz będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super początek czekam ne next i weny życzę <333/M

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostaje bez dwoch zdan ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej jaki był blog o Andrzeju i Martynie mozesz podac link?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ashley chyba już poradziła sobie z rozstaniem. Według mnie ona traktuje Brayna całkiem zwyczajnie. Jest wobec niego trochę uszczypliwa, ale na chwilę obecną nie sądzę, że wieczorami płacze w poduszkę. Jestem ciekawa w kogo weszła Ash na koniec rozdziału :D A jeszcze bardziej mnie interesuje który siatkarz będzie głównym bohaterem! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś czuję, że przypadnie mi do gustu charakter Ashley. Jest trochę uszczypliwa w stosunku do Bryana, ale to mi się w niej podoba. :D. Co do siatkarza.. Mam pewien typ, ale nie zostawię to sobie samej, przekonam się w pierwszym rozdziale. :)
    Jakbyś mogła to informuj mnie o nowych rozdziałach. ;)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Polubiłam Ashley. Jest taka nie wiem, fajna na swój sposób? No nie wiem. przkro mi nie wiem. Pogodziła się z rozpadem związku więc nie jest źle. Już się bałam, że zacznie nam tu biedna rozpaczać. A tak być nie może. Niech się cieszy życiem, stypendium i siatkarzem, który niedługo się pojawi. I mam swój typ. Pewnie jak spora część czytających. :)
    Ja nie wiem czy jestem tak nieogarnięta czy co ale kończąc czytać byłam pewna, że rusztowanie na nią spadło więc pewnie coś jej się stanie i dupa z pływania ( za każdym razem będę myśleć, że się topi ) Już szykuję broń, bombę, psa i kamienie i co/ Czytam komentarze i zostałam wyprowadzona z błędu. Nie wiem co to za siatkarz tak bezczelnie taranuje niewinne istoty ale STOP TERROROWI! Jakkolwiek to brzmi. Także życie swe zawdzięczasz osobom komentującym. Za to pierwszy chceszmy szybciej :)
    Mówiłam Ci już kiedyś, że świetnie piszesz? Nie? To mówię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że dziewczyny u góry piszą, że polubiły Ash;D Ja na razie jestem do niej trochę bardziej sceptycznie nastawiona. Moim zdaniem niepotrzebnie naskoczyła na Briana. Skoro się spóźniła, to miał prawo zwrócić jej uwagę. Mogłaby spokojnie powiedzieć, co było tego powodem, zamiast na dzień dobry wyskakiwać z "zamknij się. Ale to też pokazało, jaki dziewczyna ma charakter i stosunek do Briana.
    Ogólnie powiem, że zaczyna się ciekawie, bardzo przyjemnie mi się czytało i na pewno zachęciłaś na dalsze rozdziały ;) Więcej nie napiszę, bo w sumie niewiele się działo i nie nasunęły mi się do głowy żadne górnolotne przemyślenia. A jak widzę, rozdziałów jest jeszcze sporo.
    Także pozdrawiam i zapraszam też do siebie. Byłoby mi miło, jakbyś wpadła ;)

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń